
Trwała czystość – czy noszenie pasa cnoty 24/7 to dobry pomysł?

Na samym wstępie musimy ustalić kilka faktów.
Przede wszystkim – jakiś czas temu napisałam tekst o męskich pasach cnoty, a konkretniej o tym, co musisz na ich temat wiedzieć.
Niniejszy wpis jest swoistym rozwinięciem tamtego tekstu.
Dlaczego?
Ponieważ wielu mężczyzn, którzy decydują się na noszenie pasów cnoty, marzy o tym, aby być w nich zamkniętymi… na zawsze. A jest to temat, którego w tamtym opracowaniu brakuje.
Tak, dobrze czytasz – na zawsze.
Dwadzieścia cztery na siedem. Siedem dni w tygodniu. Cały czas.
Czy jest to dobry pomysł? Czy jest to w ogóle wykonalne? A może za terminem „trwała czystość” kryje się kilka innych znaczeń?
Czytaj dalej, a poznasz odpowiedzi m.in. na powyższe pytania.
Czy uniemożliwianie sobie zdjęcia pasa jest zdrowe?
NIE!
Ludzie drodzy, nigdy, ale to przenigdy nie róbcie czegoś w stylu wyrzucania kluczyków do kosza, celowego łamania ich, aby w środku zostawała jakaś część lub zalewania dziurki w kłódeczce np. długo trzymającym klejem.
Nie, nie, nie i jeszcze raz nie.
Wiem, że trwała czystość to niezwykle podniecająca fantazja.
Wiem również, że w sieci można znaleźć nieco filmów na ten temat. Widać na nich przeróżne sposoby uniemożliwiania zdjęcia klatki z penisa.
Super, podniecające, wow. Tylko że cholernie niebezpieczne.
Różnice temperatur
Mężczyzna bywa w różnych środowiskach. A skoro mężczyzna, to i jego penis.
W cieplejsze miesiące skóra jest bardziej rozluźniona, wszystko ma nieco więcej miejsca na ruch.
Zaś gdy jest zimniej, wiadomo, że wszystko się w pewien sposób kurczy.
Stąd też pasy cnoty zazwyczaj sprzedawane są z kilkoma obręczami, każda o nieco innej średnicy.
Owszem, są one głównie po to, by dobrać rozmiar właściwy do swojej bazowej fizjonomii.
Jednak ich druga rola to możliwość reakcji, tj. możliwość zmiany obręczy na szerszą lub węższą w zależności od potrzeby.
Trwała czystość poprzez pozbawienie się możliwości zdjęcia pasa to uniemożliwia.
Nadzwyczajne przypadki
A co w przypadku, gdy stanie Ci się coś złego?
Co w sytuacji, gdzie np. jądra będą z jakiegoś powodu puchnąć? Albo skaleczysz się i będzie leciała krew? A może dostaniesz między nogi piłką, zaczniesz odczuwać duży ból i zwyczajnie chciałbyś sprawdzić, co tam się dzieje?
Przecież wypadki chodzą po ludziach. Jesteśmy aktywni, żyjemy. Nigdy nie wiesz, czy w jakiejś sytuacji nie będziesz potrzebował pomocy medycznej w „tych” kwestiach.
Owszem, trwała czystość może być podniecająca, lecz nie możesz przestać myśleć.
Miej głowę na karku i nie odcinaj sobie możliwości pomocy w nagłych wypadkach.
Orgazm to zdrowie
Istnieją badania, które dowodzą, że liczba przeżywanych orgazmów przez mężczyzn jest odwrotnie proporcjonalna do ryzyka wystąpienia raka prostaty.
Wychodzi więc na to, że taka totalna czystość nie bardzo ma sens pod kątem zdrowotnym.
Zatem raz na jakiś czas po prostu… trzeba. Wiesz, co trzeba. 😉
Higiena, higiena i jeszcze raz higiena
Często dostaję pytania odnośnie do tego, co ile dni klatka powinna być zdejmowana.
Jeżeli ktoś nie ma możliwości zdjęcia pasa cnoty, to nie ma także opcji na zapewnienie sobie stuprocentowej higieny.
Woda przecież nie dotrze we wszystkie zakamarki. Środki czyszczące również. A nawet jeśli, to facet nie ma szans na odpowiednie pozbycie się wilgoci ze wszystkich newralgicznych miejsc, gdyż pas to blokuje.
Nie wspominając o tym, że nasza skóra żyje, są różnego rodzaju wydzieliny itp.
Nad tym trzeba panować, utrzymując regularnie higienę na wysokim poziomie. Zwłaszcza w miejscach intymnych.
Czym tak naprawdę jest (a raczej powinna być) trwała czystość?
Ustaliliśmy już to, że absolutnie nie powinno pozbawiać się awaryjnej ucieczki z pasa cnoty.
Tak, ustaliliśmy – a raczej ja to jednogłośnie zrobiłam.
Po to są zawsze sprzedawane z dwoma kluczykami, aby choć jeden z nich był w Twoim bliskim zasięgu w razie potrzeby.
Drugi może być np. u mnie. Na powyższym zdjęciu moja aktualna „kolekcja”.
Zatem – dlaczego takie pojęcie jak trwała czystość jest dość popularne?
Znam parę, która jest narzeczeństwem o długim stażu. Niebawem biorą ślub.
Żyją według następujących zasad:
- nie może on uprawiać seksu w klasyczny sposób
- może robić to tylko w sposób oralny lub analny (pasywny)
- nie może w ogóle dotykać swojego penisa – robi to wyłącznie ona w trakcie brania kąpieli; to ona zdejmuje pas, czyści jego penisa, po czym z powrotem zakłada pas
- jeżeli dochodzi już do wytrysku, to tylko poprzez analną stymulację prostaty lub też za pomocą wibrującej różdżki przykładanej bezpośrednio do pasa
I to – w mojej opinii – jest trwała czystość.
Spełniony jest podstawowy warunek polegający na uniemożliwieniu tradycyjnej masturbacji, a także na niemożności właściwej erekcji.
To ona w tym związku kontroluje częstotliwość orgazmu. To ona może dotykać jego penisa.
Jednak w każdej chwili może go uwolnić z „pułapki”.
I na tym właśnie polega odpowiedzialne podejście do tematu. Na tym, by mieć głowę na karku oraz na tym, by sobie ufać.
Ponieważ mimo wszystko nie spędzają ze sobą czasu bez przerwy, a więc i on musi mieć dostęp do awaryjnego kluczyka w przypadku wystąpienia chociażby sytuacji, o których wcześniej wspomniałam.
Jakiś czas temu natknęłam się w internecie na opis sposobu, w który żona zajmuje się „tymi” kwestiami w trakcie kąpieli. Jest nieco inny w stosunku do zasad, które wymieniłam wyżej.
Kobieta dostała wręcz obsesji na temat tego, aby jej mąż w ogóle nie miał możliwości dotykania swojego penisa.
Podczas brania prysznica wcześniej zakłada mu kajdanki (ręce utrzymując z tyłu), opaskę na oczy (aby nawet nie mógł widzieć swojego penisa), goli miejsca intymne i z powrotem zakłada pas. Później zdejmuje pozostałe akcesoria.
To również – podkreślam, że w mojej opinii – kwalifikuje się do określenia tego jako trwała czystość.
Czy to wyczerpuje temat?
Oczywiście, że nie.
Są też pary, które trwałą czystość rozumieją jako noszenie pasa cały czas aż do momentu, w którym to ona decyduje o tym, że chce z nim uprawiać seks. Gdy akcja się kończy, następuje powrót do klatki.
Dlatego też trwała czystość to – paradoksalnie – nietrwała czystość.
Prawdziwie trwała czystość to niebezpieczna utopia, po którą lepiej jest nie sięgać.
Zarówno dla zdrowia fizycznego, jak i psychicznego.
Trwała czystość – nieco słów na zakończenie
Jesteśmy istotami społecznymi.
Czy chcesz, aby o Twoim fetyszu dowiedział się lekarz podczas jakiegoś badania?
Albo ochroniarz sprawdzający Cię przy bramce z wykrywaczem metali (aczkolwiek są na to obejścia w postaci kluczyków plastikowych)?
Pewnie masz dzieci, swoich rodziców, innych członków rodziny – czy chcesz narażać ich na to, że poznają Twój fetysz?
A przyjaciele?
Koledzy i koleżanki z pracy?
Co z wyjściami na basen, co z wakacjami i paradowaniem po plaży?
A co w przypadku, gdy Twoja ukochana ostatecznie przestanie być tą jedyną i się rozejdziecie?
Co wtedy?
Podstawową zasadą świadomego BDSM jest to, aby nie eksponować swojego fetyszu na zewnątrz, jeżeli osoby postronne sobie tego nie życzą.
Nie można emanować swoją „zajawką” bez pytania środowiska o zgodę.
Dlatego też mała konkluzja na koniec.
Trwała czystość i trwałe noszenie pasa cnoty to nazwa umowna. Za tym pojęciem nie powinien kryć się zamiar realny, taki stuprocentowy.
Można nosić pas często, nawet bardzo często. Można robić to przy pomocy keyholdera, można robić to samodzielnie (choć wymaga to większej samodyscypliny). Można naprawdę dużo na przeróżnych zasadach.
Jednak nie powinno się robić tego na stałe. Podkreślam dwa słowa: nie powinno.
Ponieważ nie mogę brać odpowiedzialności za Twoje czyny. Moją rolą jest „jedynie” uświadamiać i przekazywać swoje doświadczenie.
Mam nadzieję, że z niego skorzystasz.







Fetysz Damo, zawsze pokazujesz zdrowe podejście do BDSM tak by było to bezpieczne i satysfakcjonujące! Niech Twoje słowa docierają do jak największej ilości osób z tego środowiska. W sieci jest mnóstwo przykładów nie zdrowego podejścia a wręcz niebezpiecznego. Ale dzięki Twojemu wysokiemu autorytetowi w dziedzinie BDSM – przyniesiesz jak to zawsze piszę – uzdrowienie świata BDSM. Planujesz otwarcie angielskojęzycznej strony w przyszłości? 😉